Przecież tyle widziałam łapaczy snów i jakoś do tej pory kompletnie mnie nie interesowały. Do chwili , kiedy zobaczyłam takie cudo na Pinterest. I zaczęło się, najpierw niewinnie - jeden mały łapacz dla Wojtusia, koniecznie w kolorze czerwonym (tak sobie zażyczył). Potem kupiłam dwa tamborki i parę koronek, tasiemek, aby zrobić łapacze dla nas. Gdy się okazało, że to mało, a wychodzi coś fajnego, kupiłam kolejne tasiemki, tasiemeczki, wstążeczki, koraliki, koronki, tamborki. Czemu to takie drogie? Naprawdę wydałam majątek na to niby nic.
Teraz w wolnych chwilach albo dziergam serwetki, albo siłuję się z tamborkami, żeby jakoś te serwetki zaklinować, albo przycinam i wiążę tasiemki. Na początku trochę się naprułam, zanim znalazłam właściwe wzory, pasujące wielkością i stylem do moich łapaczy, męczyłam w jaki sposób umocować je w tamborku, jak dobierać tasiemki. Tak, tak, w rękodzielnictwie nic nie ma od razu, każdy metodą prób i błędów osiąga ostateczny cel i w każdą rzecz włożone jest serce. Nie dziwmy się więc, że to kosztuje. Przyznam, że ciężko mi się rozstawać z każdą rzeczą , którą stworzę, ale jeśli trafia do osoby, która doceni moją pracę, wtedy jest łatwiej i taka myśl cieszy.
Moje łapacze snów mają 20cm, serwetki są naciągnięte na tamborki i do tego różne, przeróżne tasiemki, w rozmaitych kolorach - beżowe , pasujące niemal każdemu, z nutą miętową, niebiesko-granatową, różową, fioletową... Do wyboru , do koloru.
I Tu OGŁOSZENIE: Drodzy Czytelnicy, jeśli w ogóle tacy są :) Jeśli chcielibyście kupić łapacz snów wykonany przeze mnie , napiszcie.
I teraz pora na zdjęcia, chociaż nie oddają one rzeczywistości, a szkoda :):
Nasze - beżowo-brązowy i z nutą miętową
I na razie niczyje:
- z nutą fioletową
- z nutą koralową
- z nutą niebieską
- beżowo-brązowy mały i duży