Trio w komplecie:
Pierwszy był kocurek, drugi króliczek, a dopiero trzecia owieczka. Króliczek nie wyszedł mi specjalnie, miałam go schować w kąt, ale... No właśnie. Wojtuś z początku kompletnie go olał, położyłam więc go na półce z zamiarem schowania do jakiegoś pudła, spruć było żal, wyrzucić tym bardziej. Następnego dnia, gdy Wojtuś się obudził wołał "Kic kic" , wołał i pokazywał rączką, że chce Kic Kic. I kto tu przewidzi reakcje maluchów? Zaczął króliczka przytulać, całować, śmiać się do niego i od tej pory Kic kic zwany też Dadu nr 2 (bo jest też Dadu nr 1) zajął honorowe miejsce w łóżeczku na poduszczce nr 2 (bo są dwie poduszki, w znaczeniu Wojtusia przewrócić się na drugą stronę znaczy dosłownie obrócić się na drugą stronę łóżeczka). I został Kic Kic Dadu z nami, nie za piękny, ale za to ukochany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz